W dniu 17 stycznia 2017r.. godz. 9.00, s. IV Sąd Apelacyjny w Białymstoku rozpozna apelację obrońcy oskarżonego w sprawie o zabójstwo, do którego doszło w lutym 2017r. w Dobrzyniewie Dużym (sygn. akt II AKa 212/17).
Jak ustalił Sąd Okręgowy w Białymstoku, oskarżony już jako małoletni sprawiał problemy wychowawcze i popełniał czyny karalne. W 1997r., dwa tygodnie przed ukończeniem 17 roku życia, dopuścił się zabójstwa, za co wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Białymstoku został skazany na karę 12 lat pozbawienia wolności. Odbył jej część, po czym został warunkowo przedterminowo zwolniony. W okresie próby w warunkach recydywy dopuścił się zgwałcenia młodej dziewczyny połączonego z pozbawieniem wolności pokrzywdzonej oraz spowodowaniem u niej lekkich obrażeń ciała, za co wyrokiem Sądu Rejonowego w Białymstoku skazany został na karę 4 lat pozbawienia wolności, odwołano mu też warunkowe zwolnienie orzeczone w sprawie dotyczącej zabójstwa. W sierpniu 2013r. został ponownie warunkowo zwolniony. Wyjechał do Anglii, gdzie został skazany za dwa przestępstwa polegające na spowodowaniu „lżejszego uszkodzenia ciała”, na kary 6 i 3 miesięcy pozbawienia wolności.
W drugiej połowie 2016 r. oskarżony został deportowany z Anglii do Polski. Po powrocie do kraju poznał kobietę, z którą od października 2016 r. zamieszkał w jej domu w Dobrzyniewie Dużym. Zaręczyli się i planowali wspólną przyszłość. Znajomym kobiety był pokrzywdzony, z którym wcześniej łączyły ją relacje towarzyskie oraz intymne. Mężczyzna ten nieustalonego dnia pod koniec 2016 r. przyszedł do domu kobiety, nakłaniał ją do zerwania z konkubentem i związania się nim. Rozmowę tę słyszał oskarżony, który oświadczył, że jest z nią zaręczony, nie życzy sobie takich wizyt, po czym oboje wyprosili pokrzywdzonego z domu.
W dniu 19 lutego 2017 r. będący pod wpływem alkoholu pokrzywdzony ponownie pojawił się w domu konkubentów. We trójkę usiedli przy stole, rozmawiali, a pokrzywdzony pił przyniesiony przez siebie alkohol. Cały czas nakłaniał oskarżonego, aby wypił z nim chociażby jeden kieliszek, a ten w końcu to zrobił. Ponieważ wcześniej oboje konkubenci postanowili zachowywać abstynencję, zdenerwowana kobieta kazała partnerowi wyprowadzić się z jej domu. Ten spakował swoje rzeczy i zamierzał pojechać do Białegostoku. Zamiast tego wypił alkohol z przygodnie spotkanymi mężczyznami, po czym wrócił do domu konkubiny, aby z nią porozmawiać. Na posesji spotkał nietrzeźwego pokrzywdzonego, który trzymając w ręku rozpoczętą butelkę wódki nakłaniał go do jej wspólnego wypicia. Wówczas oskarżony wyrwał mu butelkę i uderzył go ręką w twarz, w wyniku czego mężczyzna przewrócił się na asfaltową jezdnię. Gdy usiłował się podnieść - co utrudniał mu znaczny stan nietrzeźwości - oskarżony podszedł do niego i ponownie zaatakował, bijąc go pięściami i kopiąc m.in. w głowę i szyję. Bezskutecznie powstrzymać napastnika starała się zarówno jego konkubina, jak też czekający na niego mężczyźni, z którymi przyjechał autem, a którzy mieli go zawieźć do Białegostoku. Gdy ci zagrozili, że odjadą bez niego, oskarżony ostatecznie wsiadł do samochodu i razem z nimi opuścił miejsce zdarzenia, krzycząc do konkubiny, że „wybrała pieniądze”, a przecież „przysięgała dla niego”.
W tym czasie na posesji pojawił się syn kobiety, który widząc, w jakim stanie znajduje się nieprzytomny pokrzywdzony, wezwał karetkę pogotowia. Przed jej przyjazdem na miejscu zajścia pojawiły się osoby mieszkające w sąsiedztwie, które rozpoczęły reanimację ofiary, przywracając funkcje życiowe. Kontynuowała ją załoga karetki pogotowia, jak również druga ekipa karetki specjalistycznej, która przewiozła rannego do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Doznane przez pokrzywdzonego obrażenia doprowadziły do niewydolności krążeniowo-oddechowej oraz niewydolności ośrodkowego układu nerwowego w następstwie dużego obrzęku mózgu z jego malacją-rozmiękaniem. Jego stan w ciągu kolejnych dni był bardzo ciężki, a rokowania były niepomyślne. W dniu 24 lutego 2017r. nastąpił zgon mężczyzny. Oskarżony został zatrzymany najpierw pod zarzutem spowodowania ciężkich obrażeń ciała pokrzywdzonego, który następnie zmieniono na zarzut zabójstwa.
W ocenie Sądu Okręgowego zgromadzony materiał dowodowy wykazał niezbicie, że oskarżony dopuścił się zabójstwa z zamiarem ewentualnym, a nie z zamiarem bezpośrednim, jak w akcie oskarżenia zarzucił prokurator. Jednocześnie nie podzielił stanowiska obrońcy, postulującego zakwalifikowanie tego czynu jako występku z art. 156§3 k.k. Oskarżony nie wrócił do domu konkubiny z zamiarem zabicia pokrzywdzonego, ale chciał porozmawiać z partnerką. Chęć zadania rywalowi poważnych obrażeń ciała, jak i występujący równolegle zamiar ewentualny zabójstwa zrodził się w jego świadomości nagle. Nie planował tego wcześniej, ale pod wpływem nagłego impulsu, złości, frustracji, skumulowania negatywnych emocji potęgujących agresję, zdecydował się na „siłowe rozwiązanie problemu”, godząc się także na taki skutek, jak „fizyczna eliminacja” konkurenta. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że zadawane przez niego ciosy, mogą spowodować śmierć osoby, o której wiedział, że jest bardzo nietrzeźwa, osoby, która także z racji wieku może nie przeżyć tego rodzaju uderzeń. Towarzyszył temu brak działań zmniejszających ten wysoki stopień prawdopodobieństwa, chociażby zmierzających do udzielenia ofierze pomocy medycznej, zupełna obojętność dotyczącą tego, co dalej będzie się działo z nieprzytomnym, krwawiącym, poważnie rannym człowiekiem. W ocenie Sądu Okręgowego brak jest jednak wystarczających dowodów na to, że chciał zabić, że takie przeżycie psychiczne towarzyszyło jego zachowaniu.
Wymierzając oskarżonemu karę sąd uwzględnił bardzo wysoki stopień społecznej szkodliwości tej zbrodni. Życie to wartość najwyższa spośród tych, które chronią przepisy prawa karnego, a jego restytucja nie jest możliwa. Zabił człowieka, zaatakował go bez istotnego powodu, motywowany chęcią swoistej „zemsty” związanej z wywołaniem kryzysu w związku konkubenckim. Pokrzywdzony nie prowokował go, zachowywał się spokojnie, był tak pijany, że właściwie tego rodzaju działań z jego strony nie można było się spodziewać. Nie był w stanie się bronić. Wprawdzie sprawca zabił z zamiarem ewentualnym, ale fakt ten niewiele zmienia w ocenie stopnia społecznej szkodliwości zbrodni. Nic go nie usprawiedliwia, nic nie działa na jego korzyść, w sprawie brak okoliczności łagodzących.
Jeśli chodzi o prewencję indywidualną, aspekt wychowawczy, to Sąd Okręgowy uznał, że oskarżony nie rokuje poprawy. Stosowane wobec niego już od jedenastego roku życia środki wychowawcze okazały się nieskuteczne. Już od 14 roku życia sięgał po alkohol, pod wpływem którego stawał się agresywny, popełniał czyny karalne. Będąc pod dozorem kuratora dopuścił się zabójstwa mając niespełna 17 lat. To mężczyzna skoncentrowany głównie na sobie i realizacji doraźnych celów, dążący do natychmiastowej gratyfikacji potrzeb, nie liczący się z innymi, ich prawami i potrzebami. Pomimo wielu szans związanych z resocjalizacją nie potrafił ich wykorzystać. Jego aspołeczny system wartości, którym się kieruje, jest utrwalony i nie ma szansy na to, że inna kara, niż eliminująca go z życia społecznego, zagwarantuje to, że więcej nikomu nie wyrządzi on krzywdy. Inne rozstrzygnięcie kłóciłoby się z dyrektywami wymiaru kary – nie tylko dotyczącą społecznego jej oddziaływania, ale przede wszystkim sprawiedliwościową rozumianą w ten sposób, że każdy powinien zostać ukarany adekwatnie do wagi czynu, którego się dopuścił, stopnia swojego zawinienia.
Apelację od wyroku wniósł obrońca oskarżonego, zarzucając mu błędne ustalenie, że oskarżony działał z zamiarem zabójstwa. Wniósł o zmianę wyroku poprzez uznanie sprawcy winnym czynu z art. 156 k.k. i wymierzenie kary z uwzględnieniem wszystkich okoliczności łagodzących, ewentualnie uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy.