Do zdarzenia doszło w jednej z miejscowości w powiecie ostrołęckim. Oskarżony i pokrzywdzona to małżeństwo z 10-letnim stażem, rodzice kilkumiesięcznych bliźniąt. Sąd Okręgowy w Ostrołęce ustalił, że od pewnego czasu w ich związku pojawiły się problemy. Oskarżony czuł się źle traktowany przez żonę i jej rodzinę, którzy uważali go za nieudacznika. Z kolei pokrzywdzona miała pretensje do męża, że za dużo pije, a pod wpływem alkoholu jest agresywny, podejrzewała go też o niewierność. Małżonkowie zaczęli się od siebie oddalać. Oskarżony obawiając się, że może stracić rodzinę próbował naprawić wzajemne relacje. W dniu poprzedzającym zdarzenie byli u jego rodziców, oskarżony w ich obecności przyznał się do znajomości z inną kobietą i prosił żonę o wybaczenie. Ta odpowiedziała, że musi przemyśleć sytuację i zastanowić się co dalej. Po powrocie do domu małżonkowie już nie rozmawiali, położyli się spać w oddzielnych pokojach. W nocy i rano oskarżony kilkukrotnie przychodził do żony, prosząc o wybaczenie. Kolejnym razem wziął ze sobą wziął siekierę i nóż. Gdy wszedł do pokoju, pokrzywdzona siedziała na łóżku przy dzieciach. Oskarżony podszedł i uderzył ją w głowę dwukrotnie obuchem siekiery, mówiąc „zabiję cię, a sam się powieszę”. Kobieta zaczęła się szarpać z mężem, przewróciła się na podłogę. Wtedy oskarżony postanowił swoją nogę na jej gardle, zadał jej też ciosy nożem w okolice brzucha. Pokrzywdzona zdołała wyrwać się i uciec na dół. Oskarżony trzymając siekierę udał się za nią, ale poślizgnął się i upadł. W tym czasie pokrzywdzona uciekła do znajdującego się nieopodal domu rodziców, gdzie wezwano karetkę i Policję. W tym czasie oskarżony chciał popełnić samobójstwo, wieszając się na pasku, jednak krzesło rozpadło się i oskarżony upadł na ziemię, gdzie znalazł go policjant. Została mu udzielona pierwsza pomoc.
W wyniku zdarzenia pokrzywdzona doznała licznych obrażeń ciała, które zgodnie z opinią biegłego z zakresu medycyny sadowej spowodowały chorobę realnie zagrażającą życiu w myśl art. 156 § 1 pkt. 2 k.k.
Oskarżony w chwili popełnienia czynu był trzeźwy, w jego krwi stwierdzono natomiast obecność środków psychoaktywnych.
Sąd Okręgowy po analizie całokształtu materiału dowodowego, zachowania oskarżonego przed popełnieniem czynu, w trakcie tego zdarzenia i po, doszedł do przekonania, że oskarżony chciał zabić swoją żonę i jego działanie w tym kierunku zmierzało, a zostało przerwane przez stanowcze zachowanie ofiary. Oskarżony zaopatrzył się w niebezpieczne narzędzia po to, żeby żonę zabić, a nie nastraszyć, jego działanie zmierzało jednoznacznie do osiągniecia celu, który zresztą wyraził słownie. Oskarżony w ocenie sądu nie działał też w stanie silnego wzburzenia, jak dowodziła obrona.
Sąd uznając oskarżonego za winnego popełnienia zarzucanego czynu wymierzył mu karę 10 lat pozbawienia wolności. Sąd podkreślił, że do zaistnienia tego zdarzenia doszło przez działanie oskarżonego, przez wcześniejsze jego nieracjonalne, a wręcz infantylne zachowania, wywołujące napięcie w relacjach rodzinnych, a w szczególności między oskarżonym, a jego żoną. Sąd miał na uwadze okoliczności zdarzenia, sposób działania oskarżonego, rodzaj użytych narzędzi. Pokrzywdzona po przetransportowaniu do szpitala musiała zostać poddana operacji ratującej życie. Z drugiej strony uwzględniono dotychczasowy sposób życia oskarżonego, jego niekaralność, ustabilizowany tryb życia, dotychczas pozytywną opinię, ale również fakt że w trakcie popełnienia tego czynu oskarżony miał ograniczoną w stopniu znacznym poczytalność.
Sąd orzekł od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonej nawiązkę w kwocie 50 000 złotych. Nawiązka ma zadośćuczynić pokrzywdzonej krzywdom jakie doznała. Pokrzywdzona walczyła o życie, do tej pory nie wróciła do siebie, zarówno pod względem zdrowia psychicznego, jak i fizycznego. Dalej korzysta z pomocy lekarzy, a emocje związane z tą sprawą widać w niej było również na sali rozpraw. Pokrzywdzona musiała przez wiele miesięcy korzystać z pomocy rodziny. Dzieci pozostawały pod opieką jej rodziców, gdyż nie mogła sprawować swojej rodzicielskiej funkcji. Nie zdołała się przemóc, nie zamieszkała w domu, w którym mieszkała wraz z mężem. Sąd uznał, że kwota 50 000 złotych spełni funkcję zadośćuczynienia. Kwota 100 000 złotych jest zbyt wygórowana w okolicznościach przedmiotowej sprawy i możliwości finansowych oskarżonego.
Sąd Apelacyjny rozpozna apelację wniesioną przez obrońcę oskarżonego, który domaga się złagodzenia kary wymierzonej oskarżonemu oraz apelację pełnomocnika oskarżycielki posiłkowanej, który żąda wymierzenia oskarżonemu kary 25 lat pozbawienia wolności oraz podwyższenia orzeczonej nawiązki do kwoty 100 tys. zł.