Sąd Apelacyjny w Białymstoku w dniu 25 czerwca 2019r., godz. 12.00, s. IV rozpozna sprawę starszego mężczyzny, którego prokurator oskarżył o zabójstwo sąsiadki oraz groźbę bezprawną w celu zmuszenia do zaniechania udzielenia pomocy napadniętej kobiecie (sygn. akt II AKa 114/19).
Do inkryminowanego zdarzenia doszło w lutym 2018r. Z ustaleń Sądu Okręgowego w Białymstoku wynika, że rodziny oskarżonego i pokrzywdzonej mieszkały od wielu pokoleń w tej samej wsi na sąsiadujących ze sobą posesjach. Sąsiedzkie stosunki między tymi rodzinami przez wiele lat były dobre - członkowie obu rodzin byli chrzestnymi dzieci sąsiadów. Jednakże około 10 lat wstecz zakłócił je powstały pomiędzy tymi rodzinami spór o rosnący tuż przy granicy obu posesji dąb. Przedmiotowe drzewo, znajdujące się na działce oskarżonego posadził jego dziadek, przez co miał on do niego sentymentalny stosunek. Z kolei konieczność sprzątania spadających z tego drzewa dużej ilości liści na ich posesję irytowała sąsiadów wymienionego. Początkowo spór ten nie był nasilony. Sytuacja zmieniła się jesienią 2017 r., kiedy to po śmierci rodziców na sąsiednią posesję wprowadziła się pokrzywdzona. Szybko rozpoczęła działania mające na celu likwidację problemu z liśćmi, co zaogniło sytuację. Ów wydawałoby się banalny spór miał swój tragiczny finał w dniu 19 lutego 2018r. Tego dnia rankiem do pokrzywdzonej przyjechali specjalistycznym pojazdem tj. samochodem ciężarowym z podnośnikiem z koszem dwaj pracownicy przedsiębiorstwa zajmującego się wykonywaniem przycinek drzew. Mężczyźni ci przybyli celem wykonania zlecenia kobiety w postaci obcięcia gałęzi dębu znajdujących się nad zajmowaną przez pokrzywdzoną posesją. Widząc na posesji sąsiadki ten samochód i mężczyzn z piłą łańcuchową oskarżony od razu zaczął interweniować. Wziął kuchenny nóż i telefon komórkowy, po czym udał się w stronę dębu. Stojąc jeszcze na swojej posesji zadzwonił do syna, by ten natychmiast interweniował u dzielnicowego. Jednocześnie mężczyzna zażądał od przybyłych, by powstrzymali się od działania do czasu przyjazdu Policji. Jednakże pokrzywdzona nakazała im, by nie tracili czasu i bezzwłocznie przystąpili do działania. Mężczyźni usłuchali zleceniodawczyni i po rozstawieniu sprzętu i podniesieniu kosza udali się na górę, po czym posiadaną piłą rozpoczęli odcinanie najwyżej znajdujących się gałęzi. Widząc to oskarżony przeskoczył przez płot i z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia sąsiadki zaatakował ją posiadanym przy sobie nożem. Mężczyzna zadał jej kolejno cztery uderzenia - trzy w prawą stronę twarzy i szyi oraz uderzenie w okolicy podłopatkowej. Zaatakowana starała się rękoma zasłonić przed kolejnymi uderzeniami noża, a gdy upadłą na ziemię próbowała nogami odepchnąć napastnika od siebie. Pracujący na górze mężczyźni słysząc krzyk kobiety zorientowali się, że oskarżony ją zaatakował. Obaj szybko zeszli z podnośnika na ziemię celem udzielenia jej pomocy. Wtedy agresja oskarżonego zwróciła się przeciwko nim. Widząc, że oskarżony ma nóż, mężczyźni cofnęli się, a wówczas ten zadał kobiecie kolejne trzy uderzenia nożem - pod lewą pierś, w okolicę lewej strony brzucha i w okolicę lewej strony szyi. Odniesione przez pokrzywdzoną rany spowodowały gwałtowny krwotok zewnętrzny i wewnętrzny, który skutkował jej szybkim zgonem.
Choć oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw, Sąd Okręgowy uznał, że jego wina nie budzi wątpliwości. Zabójstwa pokrzywdzonej dopuścił się on w zamiarze bezpośrednim, co jednoznacznie wynika z analizy ilości oraz siły zadanych tak niebezpiecznym narzędziem jakim jest kuchenny nóż uderzeń. Siedem ciosów w newralgiczne organy człowieka, w tym jeden z nich praktycznie prosto w serce nie pozostawiają w tym zakresie cienia wątpliwości. Nie bez znaczenia jest również, że oskarżony uniemożliwił świadkom zdarzenia udzielenie pomocy napadniętej. Przypisanych czynów oskarżony dopuścił się mając zachowaną zdolność rozumienia znaczenia czynu oraz w znacznym stopniu ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem, tj. w warunkach art. 31 § 2 k.k.
Wymierzając oskarżonemu kary Sąd Okręgowy jako okoliczności obciążające w stosunku do pierwszego czynu potraktował najbardziej tragiczny z możliwych skutek działania oskarżonego oraz okoliczności jego popełnienia, w szczególności pobudki, z jakimi działał. Powodem pozbawienia życia pokrzywdzonej, z której rodziną on, jak i jego wstępni od pokoleń sąsiadowali, znali od dzieciństwa i długi czas się przyjaźnili m.in. zapraszając ich jako chrzestnych swych dzieci, była niechęć oskarżonego do przycięcia zwisających nad sąsiadującą posesją konarów jego drzewa. Wręcz można określić ów powód jako banalny, jeśli się weźmie pod uwagę, że był on jedyną przyczyną pozbawienia człowieka najcenniejszego dobra, jakim bez wątpienia jest życie.
Jako okoliczności łagodzące Sąd potraktował uprzednią niekaralność oskarżonego pomimo jego podeszłego wieku (72 lata w czasie czynu). Przede wszystkim jednakże został wzięty pod uwagę fakt, iż oskarżony miał wówczas ograniczoną w stopniu znacznym zdolność kierowania swym postępowaniem. Za oba przestępstwa sąd wymierzył karę łączną dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Sąd odwoławczy rozpozna apelacje: prokuratora co do kary oraz obrońcy oskarżonego co do winy.