Sąd Apelacyjny w Białymstoku za bezzasadną uznał apelację obrońcy oskarżonego, utrzymując w mocy wyrok skazujący oraz orzeczoną karę 15 lat pozbawienia wolności dla mężczyzny, który w ubiegłym roku na osiedlu Bacieczki w Białymstoku w trakcie kłótni zamordował żonę (sygn. akt II AKa 119/19).
Sędzia sprawozdawca wyjaśnił, że Sąd Okręgowy poczynił prawidłowe ustalenia faktyczne zarówno co do przebiegu zdarzenia, jak i winy oskarżonego, która w świetle zgromadzonego materiału dowodowego nie budzi żadnych wątpliwości.
Motyw jego działania był błahy, zdenerwowało go zachowanie żony, która w głośny sposób wyrażała swoje pretensje wobec niego. O ile jednak krzyki żony mogły mężczyznę zdenerwować, to w żadnym wypadku nie da się obronić lansowanej przez apelującego tezy, że inkryminowanej zbrodni dokonał on pod wpływem usprawiedliwionego afektu, tym bardziej że stosunki między małżonkami od dawna już były napięte, w ich domu często dochodziło do awantur.
Nie może być też skutecznie kwestionowane, że oskarżony w chwili czynu był poczytalny. Przekonuje o tym treść opinii biegłych, która jest jasna, pełna i logiczna. Przed jej wydaniem oskarżonego poddano niezbędnym badaniom, a biegli wzięli pod uwagę wszystkie możliwe stany patologiczne.
Prawidłowe są też ustalenia sądu I instancji co do zamiaru z jakim działał oskarżony. Zatykając żonie otwory oddechowe zdawał sobie doskonale sprawę z nieuniknionego skutku, jaki musiał nastąpić. O tym, że chciał on zabić żonę świadczy fakt, że gdy podjęła ona działania obronne, jeszcze mocniej przycisnął poduszkę do jej twarzy. Gdy zaś kobieta przestała się ruszać nie podjął żadnych prób reanimacji, schował jej ciało do skrzyni, a sam wyszedł z domu.
Orzeczoną przez Sąd Okręgowy karę 15 lat pozbawienia wolności sąd odwoławczy uznał na adekwatną zarówno do stopnia winy oskarżonego, jak i stopnia społecznej szkodliwości czynu, jakiego się dopuścił.
Wyrok jest prawomocny.