Dnia 11 grudnia 2012 r. o godzinie 10.00 na sali nr IV rozpoznana zostanie sprawa przeciwko Markowi W., uniewinnionemu wyrokiem Sąd Okręgowy w Łomży z dnia 8 maja 2012 r. od zarzutu zabójstwa żony oraz Krzysztofowi B., także uniewinnionemu w związku z zarzutem udzielenia pomocy koledze (IIAKa 185/12).
Sąd pierwszej instancji ustalił, że Katarzyna i Marek W. wzięli ślub w 1994 r. Mieli dwójkę dzieci. Byli dobrze usytuowaną finansowo rodziną. Mąż pomagał ojcu w prowadzeniu masarni i ubojni. Żona opiekowała się dziećmi, prowadziła dom i pomagała w rodzinnym sklepie. Marek W. coraz dłużej pracował. W końcu Katarzyna W. poznała innego mężczyznę. Późno wracała do domu. Małżonkowie kłócili się i dochodziło pomiędzy nimi do rękoczynów. Katarzyna W. wniosła pozew o rozwód.
Dnia 9 czerwca 2000 r. około godziny 22.00 kobieta wróciła do domu z córką. Po czym obie umyły się i przebrały do snu. Marek W. miał spać w salonie, przed włączonym telewizorem. Katarzyna W. nie położyła się do łóżka.
Co wydarzyło się w domu małżonków w nocy z 9 na 10 czerwca 2000 r. i jaki jest los Katarzyny Wieczorek – Sąd Okręgowy nie był w stanie ustalić. Stwierdził jedynie, że tej nocy Marek W. dwukrotnie rozmawiał przez telefon: o godzinie 0.36, a potem 3.54, gdy zadzwonił do niego ojciec, aby odwołać planowany wyjazd do komisu pod Warszawą. Rano Marek W. zadzwonił do rodziców żony w wiadomością, że jej nie ma w mieszkaniu.
Zdaniem prokuratora jedynym pewnym dowodem w sprawie jest krew Katarzyny W. na spodenkach męża. Poszlaki przy tym spójnie świadczą o winie oskarżonych.
Sąd nie zgodził się jednak ze stanowiskiem prokuratora, uznając, że plamy krwi żony na spodenkach oskarżonego nie są wiarygodnym dowodem. Poza tym nie zabezpieczono koszulki, którą nosił oskarżony krytycznego dnia.
Sąd Okręgowy podkreślił, że nie można stwierdzić, że Katarzyna W. nie żyje, gdyż nie znaleziono jej ciała. Mogła bowiem zostać porwana i uprowadzona. W mieszkaniu pozostały jej wszystkie rzeczy. Śledztwo było utrudnione z uwagi na szereg zaniedbań Policji, która nie zabezpieczyła śladów na miejscu zdarzenia, a mieszkanie małżonków przeszukała dopiero po ponad miesiącu od zdarzenia. Pomimo bezczynność policjantów, czynności operacyjne wykonywali jej najbliżsi. Upływający czas powodował zaś zacieranie śladów, eliminował zaskoczenie, pozwalał na przemyślenia i ewentualne przygotowanie linii obrony.
Ostatecznie Sąd nie dał wiary zeznaniom świadków, w tym sąsiadowi, który w dniu zdarzenia miał dostrzec w oknie kuchni Katarzynę W., wymachującą rękoma oraz kobiecie, która ponoć widziała jak oskarżeni wywozili zwłoki. Nie uwzględnił także zeznań osób, które miały widzieć zadrapania na twarzy i ręce oskarżonego tuż po zaginięciu żony. Na zbrodnię nie wskazywały poszlaki takie jak: pozostawione na balustradzie domu małżonków feralnej nocy: niedopałki, papierosy i zapalniczka, czy odnaleziony po roku na polu przy drodze portfel Katarzyny W.
Apelację wniosła prokuratura, twierdząc, że w sprawie istnieją jednak poszlaki, wskazujące na winę oskarżonych. Wniosła o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.
Sprawa toczy się od wielu lat. Wcześniej Sąd Okręgowy w Łomży wyrokiem z dnia 23.09.2010 r. uznał oskarżonego Marka W. za winnego nieumyślnego spowodowania śmierć żony i wymierzył mu karę 5 lat pozbawienia wolności. Z kolei Krzysztofa B. uniewinnił od zarzucanego mu czynu. Jednak Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok (IIAKa 235/10) i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Łomży.