Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Łomży z 29 stycznia 2013r. skazujący pięciu oskarżonych za okrutne zabójstwo byłego wiceprezydenta Łomży (II AKa 107/13).
Pobili, nie zabili, a jeden z nich co najwyżej nie udzielił pomocy – apelowali obrońcy oskarżonych. Sąd Apelacyjny rozpatrzył także apelacje prokuratury, która domagała się dożywocia dla Andrzeja K. i dwudziestu pięciu lat więzienia dla Grzegorza B. oraz żony zmarłego - oskarżycielki posiłkowej, żądającej dla nich dożywocia.
Sąd Okręgowy skazał na dożywocie Grzegorza O., Sławomira C. i Marcina S. Andrzej K. dostał dwadzieścia pięć lat więzienia, a Grzegorz B. piętnaście. Czterech z nich to recydywiści. Nadużywali alkoholu. Brali narkotyki.
Sąd pierwszej instancji ustalił, że 18 października 2011r. pokrzywdzony był na spotkaniu kadry kierowniczej szkół i placówek oświatowych w Oddziale Regionalnego TWP w Łomży. Około godz. 18.00 wracał pieszo do domu. U zbiegu ulic Poprzecznej i Krzywej spotkał Grzegorza O., Marcina S. i Sławomira C. Dwóch znał, bo kiedyś pracowali w firmie zięcia. Grzegorz O. odepchnął go, gdy rozmawiali o jego byłej prezydenturze. Na zgodę padła propozycja wspólnego picia alkoholu. Pokrzywdzony dał Marcinowi S. 100 zł. na trunek. Mężczyźni zaczęli pić alkohol na ulicy. Przenieśli się do domu przy ul Kwadratowej, gdy pokrzywdzony zreflektował się, że nie wypada mu pić w takim miejscu. Początkowo pili w piątkę (pokrzywdzony, Grzegorz O., jego matka z konkubentem i Sławomir C.). Czasami dołączał Marcin S., siedzący w innym pokoju (w którym spał Andrzej K.). Niebawem przyszedł Grzegorz B. Matka Grzegorza O. i konkubent poszli spać. Mężczyźni przenieśli się do kuchni. Doszło między nimi do kłótni. Grzegorz O. uderzył pięścią w twarz pokrzywdzonego. Ten upadł na podłogę. Gdy próbował wstać, Grzegorz O., Sławomir C., Marcin S., i Andrzej K. zaczęli go kopać. Po czym przeciągnęli do pokoju. Zabrali pieniądze, karty bankomatowe i telefon komórkowy. Grzegorz O. podzielił łup. Mężczyźni dalej bili i kopali pokrzywdzonego, żądając podania kodów pin do kart bankomatowych. Przestraszony podał cyfry. Andrzej K., Marcin S. i Grzegorz B. pojechali do bankomatu. Nie udało się im pobrać pieniędzy. Wrócili rozwścieczeni. Znów bili i kopali pokrzywdzonego, który był bezbronny. Leżał na podłodze oklejony żółtą taśmą malarską i miał zakneblowane usta. W końcu stwierdzili, że pozbędą się go, wrzucając do rzeki. Zanim zanieśli go do samochodu, uklękli i złożyli przysięgę, że nikomu nie powiedzą o zajściu. Pokrzywdzonego powiózł do Rybna Grzegorz O. z Andrzejem K. i Marcinem S. Tam skręcili w drogę gruntową. Przejechali 800 metrów. Wyciągnęli pokrzywdzonego z auta. Jeszcze żył. Marcin S. kopnął go. Po czym rozebrali i zostawili na łące. Ubrania wyrzucili w innych miejscach. W drodze powrotnej kupili piwa i papierosy. Andrzej K. wysiadł na ul. Bernatowicza w Łomży, gdzie zostawił portfel i dowód osobisty pokrzywdzonego. Grzegorz B. i Marcin S. wrócili do domu przy ul. Kwadratowej i zdali relację kolegom. Grzegorz O. stwierdził, że załatwiliby to inaczej. Pojechali po Andrzeja K. Znów kupili alkohol i papierosy. Następnego dnia Marcin S. przyszedł do Grzegorza B. Stwierdził, że była ciepła noc, dlatego pokrzywdzony na pewno przeżył. Grzegorz B. uciekł z miasta. Po namowach rodziny, 23 października 2011r. zgłosił się na policję w Słubicach. Pozostałych zatrzymano 20 października 2011r. Ciało pokrzywdzonego znaleźli rybacy po południu 19 października 2011r. na łące w okolicy Rybna.
Czterech oskarżonych ostatecznie przyznało się do pobicia pokrzywdzonego, rozboju i wywiezienia go do Rybna. Opisali zajście, umniejszając swoje role. Grzegorz B. stwierdził zaś, że tylko pojechał do bankomatu, a potem do Rybna.
Zdaniem Sądu pierwszej instancji pokrzywdzony z własnej woli poszedł do domu przy ul. Kwadratowej i pił alkohol z oskarżonymi. Kłótnia pomiędzy nim a Grzegorzem O. i Sławomirem C. mogła wyniknąć z pretensji oskarżonych, że jako wiceprezydent miasta nie poprawił ich trudnej sytuacji życiowej oraz wzywał straż miejską z powodu ich dokuczliwego sąsiedztwa.
O tym, że oskarżeni agresywnie i dotkliwie bili i kopali pokrzywdzonego, m.in. po brzuchu, klatce piersiowej i głowie świadczyły liczne złamania i obrażenia ciała, stwierdzone przez biegłych sądowych. Pozostały ślady jego krwi w domu przy ul. Kwadratowej i w aucie Grzegorza B. Materiał dowodowy nie wykazał jednak, aby uderzali go pogrzebaczem albo polewali wrzątkiem.
Za zrabowane pieniądze mężczyźni kupili – jak przyznał Grzegorz B. - alkohol i papierosy. Żona pokrzywdzonego potwierdziła, że miał on feralnej nocy przy sobie gotówkę na naprawę samochodu. Poza tym kamera przy bankomacie przy ul Dwornej nagrała, jak oskarżeni po północy próbowali pobierać gotówkę z kont pokrzywdzonego.
Sąd Okręgowy stwierdził, że skarżeni chcieli zabić pokrzywdzonego. Bili go i kopali wiele godzin. Wprawdzie Grzegorz B. nie zadawał ciosów, ale obserwował zdarzenie, woził oskarżonych, nie wycofał się w porę. Dlatego także on zamierzał zabić. Pokrzywdzony był świadomy swojej tragicznej sytuacji. Słyszał rozmowy oskarżonych o pozbyciu się jego ciała. Około godziny 2.00 w nocy został porzucony nagi i bezsilny. Potem napastnicy bez skrupułów kupili i wypili piwo. Zacierali ślady zbrodni, paląc m.in. ubrania. Nie zamierzali ratować pokrzywdzonego także następnego dnia. Oskarżony Marcin S. obawiał się, że może jednak on przeżył, gdyż była ciepła noc. Grzegorz O. żałował, że nie pojechał z kolegami, gdyż wrzuciłby go do rzeki.
Sąd pierwszej instancji nie dostrzegł okoliczności łagodzących wobec Grzegorza O., Sławomira C. i Marcina S. Tylko Andrzej K. wyraził szczerą skruchę i szczegółowo opisał zdarzenie. Zażądał kary dożywocia dla siebie. Grzegorz B. dostał niższą karę bo, nie zadawał ciosów, sam zgłosił się na policję, złożył szczere wyjaśnienia i przeprosił rodzinę pokrzywdzonego.
Przed Sądem Apelacyjnym w dniu 19 czerwca 2013r. Grzegorz O. stwierdził, iż bardzo żałuje tego, co zrobił, nie chciał zabić i sprawiać bólu. Przeprosił rodzinę pokrzywdzonego. Sławomir C. i Andrzej K. dodali, że nie mieli zamiaru zabójstwa. Marcin S. i Grzegorz B. także przeprosili.