Jechał pod prąd, bo chciał spowodować katastrofę, zabić siebie, żonę i czwórkę dzieci, zasługuje na 15 lat więzienia – twierdzi w apelacji prokuratura. Sąd Apelacyjny w Białymstoku zajmie się sprawą 11 grudnia 2013r., o godzinie 9.00 na sali nr IV (II AKa 240/13).

Sąd Okręgowy w Białymstoku w wyroku z dnia 31 lipca 2013 r. uznał czterdziestoletniego Marka S. za winnego usiłowania zabójstwa wielu osób. Przyjął, że działał w stanie ograniczonej poczytalności. Dlatego wymierzył mu karę złagodzoną, tj. 7 lat więzienia.

Sąd pierwszej instancji ustalił, że Marek S. był przedsiębiorcą budowlanym od 1997r. Ostatnio miał problemy finansowe. Nie rozliczał się z klientami. Roztrwonił pieniądze przeznaczone na zakup materiałów budowlanych. Wynajął ludzi do odzyskiwania długów. W końcu sam zaczął im płacić za „ochronę”. Miał wiele spraw sądowych, w tym karnych. Zaczął nadużywać alkoholu. Znajomi dostrzegli, że zmienił się. Stał się zamknięty w sobie, małomówny i nerwowy. 25 maja 2012r. był w CBŚ w Białymstoku. Tam opowiedział jak w grudniu 2011r. zlecił komuś odzyskanie długu. Funkcjonariusze podejrzewali, że był po alkoholu. Sporządzili notatkę i wezwali go na inny dzień. Nie przyszedł. Śledztwa nie wszczęto. 28 maja 2012r. jego żona znalazła w biurze list pożegnalny. Zapowiadał, że popełni samobójstwo. Pisał, że ma długi. Kobieta zawiadomiła Policję. Marek S. jednak zatelefonował do niej. Powiedział, że nic mu się nie stało. Poprosił aby opuściła dom i wyjechała z dziećmi. Kobieta ta uczyniła. Schroniła się z córkami w okolicach Lublina. Dwa dni później przyjechał tam oskarżony. Opowiedział żonie o problemach i grożącym im niebezpieczeństwie od osób, którym był winien kilkanaście tysięcy złotych za „ochronę”. 4 czerwca 2013 r. wracali do domu samochodem marki Mercedes Vito. Początkowo kierowała żona oskarżonego. W okolicach Siemiatycz małżonkowie zamienili się. Niedaleko Knyszyna zauważył ich inwestor Cezary B., któremu oskarżony był winien około 30 tysięcy złotych. Mężczyźni chwilę rozmawiali na stacji benzynowej. Gdy oskarżony odjechał, Cezary B. ruszył za nim, aby sprawdzić na jaką budowę jedzie. Marek S. domyślając się, że jest śledzony, krążył w okolicach Knyszyna. Rodzinie tłumaczył, że jedzie za nimi członek mafii, który może ich zabić. Gdy około godz. 16.00 jechali drogą Białystok – Knyszyn, Marek S. powiedział bliskim, że niezależnie od tego co się stanie, kocha ich. Był zdenerwowany. Jadąc z prędkością 89/km zmienił pas ruchu. Jechał pod prąd, prosto na TiR-a, wiozącego 27 ton kruszywa. Dzieci i żona krzyczeli. Kobieta próbowała skręcić kierownicę. Marek S. był nieugięty. Kierowca TIR-a dawał sygnały dźwiękowe i świetlne. W końcu zjechał na prawe pobocze. Samochody otarły się. Marek S. zjechał do przydrożnego rowu. Córki i żona miały niewielkie obrażenia.

Oskarżony nie przyznał się do winy. Stwierdził, że był wyczerpany i nieświadomy tego co robił wówczas. Biegli lekarze psychiatrzy stwierdzili u niego zaburzenia osobowości i uzależnienie od alkoholu. Zaznaczyli, że w czasie zdarzenia miał znacznie ograniczoną zdolności rozumienia znaczenia czynu i kierowania swoim postępowaniem (ze względu na objawy abstynencji). Był jednak poczytalny. Biegli z zakresu wypadków drogowych podkreślili, że przyczyną zdarzenia było wyłącznie zachowanie oskarżonego na drodze. Marek S. nie zasnął, nie stracił przytomności, nie zagapił się. To nie przez nieuwagę jechał lewym pasem. Kiedy kierowca TIR-a zjechał na swoje prawe pobocze, oskarżony celował w niego jeszcze bardziej. Godził się z tym, że jedzie wprost pod koła ciężarówki, że zabije bliskich. Nie można mu jednak przypisać winy spowodowania katastrofy. Wbrew prokuraturze, nie świadczyły o tym okoliczności takie jak: godzina wypadku - 16.00, rodzaj trasy i duże natężenie ruchu.

Sąd Okręgowy podkreślił, że oskarżony chciał zabić rodzinę z powodu problemów, z którymi sobie nie radził. Dla tych osób to trauma na całe życie, która nie zakończy się wraz ze sprawą karną.  

 

Brak załączników.

Brak informacji o zmianach.